Tradycje rybackie na Kaszubach
OD OBRZĘDÓW DO TAŃCA
Irena Warmowska
Pierwsze wzmianki o tańcach kaszubskich pojawiają się w materiałach zebranych na przełomie XIX i XX wieku. Jednak historii tańca można się dopatrywać wcześniej, bo około XVI wieku.
Słowo „tônë” ma o wiele głębsze znaczenie, określało ono pewne zachowania wyrażające entuzjazm i ekspresję ludzi występujących w turniejach, ucztach, konkursach rycerskich.
Podążając jeszcze bardziej wstecz, porównać je można do pierwszych form teatru greckiego, kiedy to z pieśni – obrzędów wyciągano sens później coraz bardziej przeobrażanych w ruch gestów. Człowiek starał się być aktywny, pokazywał coś, bawił się, zmuszał do kontemplacji widza lub wyrażania podziwu przyglądających się obserwatorów, a z czasem wywoływał swoją ekspresją stany wesołości i radości. Wszystkie te cechy wskazują na to, że przejawom „tônów” towarzyszyły elementy tańca. Z czasem dobierano rekwizyty i przedmioty realizujące daną myśl taneczną w grupie etnicznej, narodowej czy regionalnej. Tańcami kaszubskimi zainteresowano się stosunkowo późno, bo pod koniec XIX wieku. Jednakże podróż Jakuba Bernaulli po Pomorzu w 1777 roku zaowocowała wzmianką o mieszkańcach Kaszub, ich mowie i tańcach. Kiedy znalazł się przypadkowo na weselu kaszubskim stwierdził, że tańce kaszubskie mają wiele wspólnego z polskimi tańcami. Józef Łęgowski natomiast pisze, iż zabawy weselne niczym nie różniły się między sobą na Kaszubach i Kociewiu, przy czym wyróżnił takie tańce: polka – szoc, walcer – walec, koczok i dżuk. Podkreślił również, że nie brakowało krótkich śpiewek.
Najwięcej jednak pozyskaliśmy w tej dziedzinie od Izydora Gulgowskiego, najpierw w monografii regionu (wyd. 1911r.), potem w wersji polskiej pt. „Kaszubi” z 1924 r. i Pawła Szefki, który w zbiorze wydanym wspólnie z Zbigniewem Madejskim w 1936 roku opublikował początkowo opis 4 tańców. Po wojnie zostały rozszerzone w formie 4 zeszytów, gdzie umieścił opis 24 tańców kaszubskich.
Trzeba przyznać, że tańce kaszubskie w decydujący sposób przyczyniły się do rozwoju regionalizmu kaszubskiego. Niemały wkład miały również w rozwój i kształtowanie się zespołów folklorystycznych od Bałtyku po Bory Tucholskie.
Dociekliwi etnografowie i choreografowie starali się umiejscowić poszczególne tańce w regionach, miejscach najbardziej zbliżonych do źródła ich powstania. Trzeba dodać, że dwie główne tradycje środkowoeuropejskie wpływały na kształt i charakter tańca kaszubskiego, oczywiście dominująca Polska czyli zachodniosłowiańska oraz tradycja niemieckojęzyczna. Obie wzajemnie na siebie oddziaływały. Najprawdopodobniej niemałą rolę odegrały w tańcach i pieśniach ludu kaszubskiego wpływy skandynawskie, które później ulegając modom, przesuwały się z zachodu na wschód.
W tradycjach tanecznych Kaszuby mają wiele wspólnego z Warmią, Mazurami, Wielkopolską i Śląskiem, czego jesteśmy świadkami, do chwili obecnej.
KULTURA RYBACKA
Bardzo ważną rolę w życiu Kaszubów – Słowian, odgrywały wierzenia, zwyczaje, obyczaje, język, później nauki kościelne, praca, miejsce zamieszkania. To one wpływały na kształtowanie się form życia Kaszubów, a te z kolei na czas wolny – tańce, czy śpiew. Obrzędy, zwyczaje i cała kultura ludowa Kaszubów cechuje się niezwykłym bogactwem. Można by nią obdarować niejeden region czy nawet kraj. Po wielu latach milczenia kultura Kaszubów (obok Górali) stała się naszym najważniejszym „folklorem eksportowym”. Na Pomorzu najważniejsze są oczywiście „tradycje związane z wodą”, zarówno z tradycją morską, jak i lądową – wód jeziornych (istnieje bowiem kilkanaście tysięcy jezior, stawów). To z kolei spowodowało obecność w tańcach kaszubskich tematyki morskiej.
W tradycyjnej kulturze kaszubskiej wiele miejsca zajmowały wspólne działania. Różniły się w zależności od miejsca zamieszkania. Wspomnę też, że bardzo charakterystyczne dla nadmorskich Kaszubów zajmujących się połowem ryb były związki rybackie (około XV w.) zwane maszoperiami. Rybacy integrowali się w celu wspólnych połowów. Najważniejszą rolę odgrywał szyper, który piastował to stanowisko dziedzicznie. Poza rybakami nikt dokładnie nie wiedział, kto i w jakiej jest maszoperii i gdzie są zlokalizowane. Wiemy jednak iż, niemałą rolę odegrały w kulturze Kaszubów, nawet tych lądowych, a wszystko dlatego, że łączyło je jedno – „walka z żywiołem”, zagrożeniem życia. Walka ta nie była do opanowania, przestrzegając wspólnie pewnych zasad, reguł. Ks. Bernard Sychta nadmienia, że wśród rybaków istniało przekonanie, ze „dzielnego rybaka grób jest w morzu”, albo że „rybakowi pójść na ląd jest sromotą”.
Uznawano na ogół, że morze rybakowi jest przychylne. O morzu mówiono: „skarży się, mruczy, gra, szemrze, brzęczy, jęczy, wzdycha, gwiżdże, wieje, ryczy, szumi, grzmi. Morze także oddycha, wzdyma się dźwiga, idzie w górę, wygina się, jak kot, szczerzy zęby jakby chciało kąsać, ciska grzywami” /ks. B. Sychta; tom III/.
WYBRANE TAŃCE I ZABAWY RYBACKIE
Warto też pamiętać, że według ówczesnych przekonań żyły w morzu syreny ze sznurem paciorków bursztynowych. Stąd też ich obecność w dzisiejszym stroju kaszubskim, a wszelkie formy porównawcze odnajdujemy w słowach pieśni rybackich i formach tanecznych Kaszubów. Rybacy po ciężkiej i niebezpiecznej pracy, wracając do domu, do swoich rodzin organizowali zabawy rybackie. Jedną z nich nazwano „zeszywinami”. Polegała na tym, że członkowie maszoperii spotykali się w zapusty przed Wielkim Postem. Załoga zestawiała razem i zszywała części wielkiego niewodu łososiowego, a potem chcąc wypróbować jego wytrzymałość, huśtała się w sieci podwieszonej pod sufitem. Omotany siecią chłopiec musiał się z tej niewoli wykupić. Kobiety natomiast przygotowywały przysmaki z ryb. Różne obrzędy stwarzały okazję do tańczenia. Nie utwory decydowały o obrzędowym charakterze tańca lecz tradycyjny sposób ich użycia w określonej obrzędowej sytuacji, np.: wesele, zapusty, sobótki, itp.
Jednakże pierwszy szczegółowy opis tańca kaszubskiego podaje Hieronim Gołębiewski w „Obrazach rybackich” wydanych w 1888 r. Opisuje tam taniec tzw. dziuk – wiwat.
Cytuje: „Dziuk wiwat zasadza się w tym, że dwóch chłopców trzymając w jednej podniesioną szklankę „bajerszu” a bardzo prędko nogami przebierając w różnych zwrotach do siebie przyskakują, po czym stają w środku a wszyscy obecni obchodzą ich wkoło, chłopcy ze szklanką piwa a dziewczęta powiewając chustami. Wszyscy zaś nogami głośno tupają i na całe gardło wykrzykują. Rybacy powiadają, że to właśnie okręcki taniec”.
Zarówno Józef Łęgowski, Fryderyk Lorentz jak i Bożena Stelmachowska uważają, że był to pierwotnie taniec rybacki. Do tańców z grupy wiwatów Paweł Szefka zalicza „rëbacczi tuńc” znany jako klepôrz, rybacki lub kùflôrz. Paweł Szefka uznał go za jedyny taniec wyłącznie męski, jaki do naszych czasów przetrwał na Kaszubach. Tańczono go z kuflem piwa w ręku, fajką albo czerwoną dużą chustą kwiecistą lub w kropki. W tańcu tym trącanie się kuflami miało trwać tak długo aż wybito wszystkie kufle. Widzowie dopingowali tancerzy wołając „Hejla hip”.
Według Pawła Szefki z dziukiem, dżukiem może kojarzyć się nazwa „dżek”. Na Wybrzeżu Kaszub przybiera formę wolniejszą, nazwa ma pochodzić od żuka. Ostatecznie uznał tak, jak Hieronim Gołębiewski, że to taniec korsarski a wręcz morski, dodając walkę rybaków z Korsarzami.
W niektórych regionach Kaszub pojawił się taniec z miotłą. Była to najczęściej zabawa w rytmie polki, tańczona po obwodzie, kto w porę nie złapał partnerki temu zostawała miotła w ręku – co jednocześnie oznaczało niezdarność i słabość zalotnika.
Innym tańcem rybaków był trojak, zwany też w niektórych rejonach Kaszub – Wołtokiem. W opisie P. Szefki wyróżniamy dwie części (szybką i wolną). Figury te obrazują spokojne i wzburzone fale na morzu.
Niezwykle popularnym tańcem, który został przechwycony przez etnografów i choreografów, to taniec „trzech diabłów” najlepiej zobrazowany przez Pawła Szefkę. „Diôbli tuńc” to popisowy trojak z częścią wolną i szybką. O tańcu tym można powiedzieć, że wywodzi się z dawnych obrzędów magicznych, mających na celu wypędzenie złych i nieprzyjaznych duchów. Według Pawła Szefki, na Kaszubach w terenie zespolonym z żywiołem morskim z jednej strony, a biedną nieurodzajną ziemią z drugiej, tego złego „ pùrtka” przeganiano częściej niż raz w roku.
Złych mocy na jantarowym szlaku było bardzo dużo, stąd taka częstotliwość przepędzania lub wypędzania ich była konieczna. W tańcu naśladuje się gwałtowne ruchy diabłów (tak jak je sobie niegdyś wyobrażano). Forma obrzędowa przeobraziła się w taniec popisowy i dlatego starano się go przedstawiać z jak największym kunsztem tanecznym w każdej wiosce. Dzisiaj jest to forma już bardzo zaimprowizowana.
Wielu instruktorów, etnografów , trenerów tańca ludowego wplata do swoich programów w zespołach folklorystycznych sceny i obrazy z życia rybaków. Wykorzystując takie rekwizyty, jak sieci rybackie, wiosła i inne. Jednak według znawców kultury Kaszub zauważa się tendencje zarzucone, skostniałe wzory przeszłości, które nie mają nic wspólnego ze słowami Izydora Gulgowskiego: „ A jeśli Kaszuba się bawi, to się bawi całą duszą.”
„Pieśni rybackie w tradycji kaszubskiej”
Witold Treder
Polska jest krajem zróżnicowanym regionalnie. Ma do zaoferowania wspólnej kulturze różne odmiany polskości. Kaszubska muzyka, ze swą odrębnością muzyczno-rytmiczno, tematyczną, specyficznym językiem, pozostaje częścią kultury ogólnopolskiej.
Wyniki badań prowadzonych przez etnografów rodzimych i tych spoza regionu, obalają niesłuszne stwierdzenie wygłoszone przez Teofila Leberechta (1760-1845), zwanego pastorem Lorekiem – Pomerania non cantat. Do ważnych postaci, badaczy pieśni kaszubskiej zalicza się prof. Łucjana Kamieńskiego (1885-1964), kierownika katedry Muzykologii Uniwersytetu Poznańskiego. W swej pracy badawczej zastosował pionierską metodę zapisywania materiału muzycznego za pomocą fonografu. Etnograf Bożena Stelmachowska (1898 – 1956) wykazała związek obrzędów Pomorza z resztą polskiego terytorium etnograficznego, zaznaczając odmienność folkloru kaszubskiego. Udział w propagowaniu pieśni, obyczajów kaszubskich mają m.in. Florian Ceynowa, ojciec polskiej etnografii muzycznej – Oskar Kolberg, Jan Patock, Paweł Szefka, Władysław Kirstein, Leon Roppel. Wielkie znaczenie dla promocji kaszubskiej pieśni mieli także kompozytorzy, którzy w swej twórczości szukali inspiracji w folklorze Pomorza: Feliks Nowowiejski, Witold Rudziński, Andrzej Koszewski i inni.
Aurelia Mioduchowska /1918-83/ w swym trzytomowym dziele „Kaszuby. Polska pieśń i muzyka ludowa”/Instytut Sztuki PAN, 1998/ dzieli kaszubskie pieśni na trzy podstawowe grupy: pieśni obrzędowe /doroczne, rodzinne/, pieśni powszechne /nabożne, sakralne, ballady, historyczne, żołnierskie, społeczne, pieśni i przyśpiewki, dziecięce, pijackie, taneczne/, pieśni zawodowe /rolnicze, pasterskie, rybackie, młynarskie, rzeźnickie, murarskie, myśliwskie, górnicze, dziadowskie/.
Należy wspomnieć, że oprócz kaszubskich pieśni ludowych, swoje poczesne miejsce zajął i nadal zajmuje repertuar pieśni regionalnych, takich twórców jak: Jan Trepczyk, ks. Antoni Pepliński, Jerzy Stachurski i inni.
Osobliwą część repertuaru pieśni kaszubskich – zawodowych, ze względu na specyficzne usytuowanie Kaszub na mapie Polski, bliskość morza, jeziora, zajmują pieśni rybackie. Treść tych pieśni opiewa trud pracy rybaka, wyraża tęsknotę członków rodziny, oczekujących na powrót ojca lub męża z morza. Prócz pieśni nostalgicznych, znaleźć też można o charakterze radosnym, wypływające ze szczęścia udanego powrotu z połowu. Przeglądając wspomniane dzieło „Kaszuby. Polska pieśń i muzyka ludowa” odnajdziemy dwie pieśni rybackie z uwzględnieniem wersji wykonywanych niegdyś w wielu miejscowościach Kaszub. Pierwszą z nich pt. „Rybacy, na morze póki są ryby!” odnajdziemy w 656 pieśni rybackiej. Wersja D Pochodzi z Karwii w gminie Władysławowo (1936 r.). Druga pieśń, zapisana pod numerem 657 nosi tytuł „ Antek z Szymonkiem łowią ryby” pochodzi z miejscowości Rybaki, gm. Krasin (1932 r.). Zapis jest unikalny, i bez wyjaśnienia wywołuje wesoły nastrój: – pod Cirónkém – to półwysep na jez. Wdzydzkim.
– Klepuje tam Janitek – klepa to sieć wleczona
– jechali tam dali w szije – czyli w zatokę jeziora Wdzydzkiego, dzisiaj mielibyśmy skojarzenie ze stwierdzeniem „dali w szyje” co oznacza zupełnie co innego. No cóż, świat się zmienia, a z nim też znaczenia wyrazów. Niestety innych pieśni rybackich w powyższym opracowaniu nie ma. Czy rzeczywiście ubogi był repertuar rybacki czy nie odnotowano więcej pieśni z tamtych lat z innych przyczyn ? W latach pięćdziesiątych XX w. powołano i w krótkim czasie zamknięto działalność tzw. Zbieraczy. W późniejszych latach miałem okazję wysłuchać kilka opinii na powyższy temat. Oto jedna
z nich „….pracowaliśmy z zapałem, chodziliśmy, jeździliśmy do domów by zapisywać pieśni nutami… materiały przekazaliśmy….chyba poszły do Gdańska… a nas potraktowano obojętnie…”
Wracając do pieśni rybaków warto przypomnieć pieśń pt. „Żeglôrz”, którą Jan Patock zanotował w okolicach Pucka w 1909 roku. Najstarszą wersją (siedemnasto zwrotkową) śpiewano po „bëlockù”. Obecnie jest śpiewana przez zespoły pieśni i tańca na Kaszubach. Język rybaków – Bëlôków jest odmienny, ale nie wpływa ujemnie na wzajemne relacje wśród Kaszubów. Naukowcy wskazują, że nie istniał odrębny folklor rybacki, ale czas uzyskania niepodległości i dostęp do morza rozbudził nadzieje odnowy Polski. Oddziaływanie pieśni, zaczynającej się w owym czasie słowami: „Hej, żeglujże żeglôrzu”, było ogromne. Ukazywała nie tylko na Kaszubach, ale i w całej Polsce łączność z morzem. Słusznie uważano, że powyższa pieśń stała się przetworzonym produktem nowych ojczyźnianych potrzeb.
Sposób wymawiania tekstu pozostaje charakterystyczny dla języka części tego regionu Kaszub, w którym śpiew jest wykonywany. Postęp zauważamy w poprawności pisowni kaszubskiej. Aurelia Mioduchowska i Ludwik Bielawski wyrazili niegdyś żal do regionalistów, że układają i przerabiają pieśni w sposób nieudany. Twórcy odpowiadają „…owszem ale nadając im charakter w sposób udany pozostajemy blisko zanikającego zawodu rybaka…”. Faktem jest, że powstają rekonstrukcje i aranżacje do potrzeb amatorskiej sceny widowiskowej. Dokonuje się zmian w muzyce dla potrzeb regionalnych zespołów tanecznych. Zmienia się system ocen, wchodzą nowe, narzucone przez normy oficjalnej kultury.
Pieśni rybackie odnajdujemy w twórczości Jana Trepczyka np: „Rëbôcë” czy „Hej mòrze”. Aleksander Tomaczkowski w „Kutrowej polce” mówi o trudzie poszukiwania ryb przez rybaków, co spowodowane jest cywilizacyjnym aspektem, ale jest ich mniej bo wyłowiła je jakaś wielka firma. Władysław Kirstein i Leon Roppel przedstawiają m.in. pt. „Do Pùcka pò sledze”. Pieśń ta pochodzi z „Kaszubskiej wieczornicy” Franciszka Sędzickiego. No cóż, daleką drogą dowożono ryby do wiosek i miast.
Znamienna jest „Piesniô Jastarni” z półwyspu helskiego. Charakterystyczna melodia a szczególnie rytm wskazuje, iż jest to ludowa pieśń regionalna. Autor melodii nieznany. We Władysławowie pieśń ta jest znana pt. „Piesniô ò Wiôldżi Wsë”. Słowa Gerarda Konkela z Jastarni, jednak Augustyn Necel podaje, że słowa należą do Otylii Wittbrodt z Władysławowa (ur. 1924 r. ). Pieśń ta zawiera wyraźny ładunek emocjonalny a słowa, cytuję: „…mie je tak teszno za naszim mòrzã, mie je tak teszno za mòrzã….”, są bardzo wymowne.
Karwieńskie Błota mają swoją pieśń pt. „Mòrze rëczy”. Pan Leon Okrój ur. 1898 lubił popisywać się wykonują powyższą pieśń podczas uroczystości.
Obecnie mamy rok 2013. Zapytałem marynarza, rybaka ur. w 1945 roku, aktualnie mieszkającego na Helu, czy rybacy w określonych okolicznościach śpiewają rybackie – morskie pieśni? Odpowiedź nie pozostawia złudzeń. A ja, powiada zapytany rybak, nucę czasem helską pieśń „Rëbôcë òd wiôldżégò mòrza. Wyjaśnił, że naprawiał sieci, o których jest mowa w pieśniach, łowił bańtczi (flądry), węgorze, dorsze i wielokrotnie życie załogi i jego jako szypra było narażone.
Obecnie pieśni rybackie zarówno te stare jak i nowe o charakterze regionalnym można usłyszeć np. podczas występów zespołów pieśni i tańca. Podczas tańców rybackich pieśni pełnią rolę przerywników, gdzie przy akompaniamencie kapeli w składzie: skrzypce, klarnet, trąbka, akordeon, bas, diabelskie skrzypce tworzy się dodatkowy nastrój. Wyobraźnię pobudzają wspomnienia o
świętowaniu po udanych łowach. Występy cieszą się popularnością. Pieśni są wykonywane przy okazji Święta Ryby, Święta Pòmùchla, Święta Śledzia. Rodzi się pytanie. Gdzie tu są tradycje, zwyczaje, obyczaje rybaków? Jaki jest ten przekaz oraz ile zawiera wartości? Czy rozwiązania i propozycje repertuarowe mają oparcie w autentyczności? Sprawa była i jest dyskusyjna. A stylizacja jak widać i słychać jest jednym z elementów i powodów do sięgania po autentyczne niepodważalnie istotne motywy będące przeciwwagą dla niestety nieuniknionych trendów.
Materiały źródłowe:
Ludwik Bielawski i Aurelia Mioduchowska „Kaszuby. Polska pieśń i muzyka ludowa”
Instytut Sztuki PAN – Warszawa 1998 r.
Władysław Kirstein i Leon Roppel „ Pieśni z Kaszub”
Jan Trepczyk „ Lecë chòranko” – Gdańsk – Wejherowo 1980 r.
Eugeniusz Prëczkòwsczi „ Kaszëbsczé nótë” Banino 2008 r.
T. Fópka, E. Prëczkòwsczi, J. Stachùrsczi „Piesnie Rodny Zemi” – Banino 2003
83-340 Sierakowice
ul. Kartuska 27
tel. 58 681-62-14
tel. 694-468-877
NIP: 589-17-57-835
REGON: 001129552
Rachunek bankowy:
10 8324 0001 0000 0169 2000 0010
Copyright © gok.sierakowice.pl | created by tomice.info